23.09.2009 09:22
Miłość czy nienawiść - sesja "dylematy"
No to zaczynam dzisiejszy.
Uff! Nie znoszę tych jazd. A tak właściwie to nie znoszę siebie, że mi to tak opornie idzie. W końcu motocykle temu winne nie są. Chociaż może trochę ;-)
Coraz lepiej zdaję sobie sprawę z tego czego nie lubię w motocykliźmie i przypomina mi się co mnie tak strasznie wnerwiało jak jeździłem motorowerem. No ale przecież tak generalnie to lubiłem motorower. Chyba. Tak mi się zdaje. Jednak nie zawsze było pięknie - zdarzały się i gorsze chwile...
Dobra, do domku, odpocząć... trochę internetu... czym to mógłbym jeździć jak już może zdobędę wreszcie te prawko. A ja wogóle będę jeździć? Przecież tego nie znoszę. Zrobić to prawko i zapomnieć. Za dużo nerwów mnie to kosztuje... stanowczo za dużo... za stary już jestem... niech młodzi szaleją...
Co tam u Jamaszki? YBR-ka - kursowy motorek a co poza tym? Same sześćsetki? W mordę! Ciężkie klamoty! A co u innych? Suzi - sześćsetki, shit! Kawka? Sześćsetki, Hondziawka? Sześćsetki - co oni powariowali? Co ja mam se kupić na pierwsze moto jak wszyscy mają tylko same klamociaste potwory? A tak bym chciał jakąś fajną 250-tkę... YBR-ką jeździć? Troszkę kiszka... kursowym motorkiem :-) Ale poszukamy, może jakaś używana się gdzieś trafi... Nic? Nie ma? Same nowe? Rajku!
No dobra - to wracam do podstaw - jedziemy po kolei w tematach - "co na pierwsze moto", "poradnik dla początkujących" przez fora i serwisy...
Fajną stronkę znalazłem - scigacz.pl, podoba mi się styl i artykuły. Może by się tak zarejestrować i poudzielać troszkę?
Ha założyłem motobloga! Jak teraz zacznę pisać to będzie, że ho ho!
Mijają kolejne tygodnie cięźkiej pracy nad sobą a ja już wiem, że nie zdążę zrobić kat. A przed końcem terminu ważności aktualnego prawka, muszę złożyć papiery o odnowienie... trudno...
Nie wiem czy jest sens żeby dalej ciągnąć to motorowanie... przecież tego nie lubię, ciężko mi na każdych jazdach, przyjemności w tym nie mam wogóle, bez sansu tak się katować, i po co? Dla samego posiadania kategorii? Przecież jak tego tak nienawidzę to nie będę kupował motocykla bo to bez sensu...
Ech... Nic to... zacząłem to skończę, już tyle przebrnąłem to dotrwam i do końca tych niesczęsnych jazd. Potem jesze tylko egzamin i się zobaczy.
Jeszcze sobie trochę poczytam co ludzie wypisują odnośnie swoich doświadczeń z początkami. Zawodowcy też ciekawie piszą. Znowu sam się sobie dziwię, że owładnęła mną jakaś motofiurda, że prawie nic ostatnio nie robię tylko ciągle w tych motocyklach siedzę. A to internet, a to oferty, ceny, salony, kręcenie łbem na lewo i prawo za każdym jednośladem na ulicy jak by to jakaś nie wiadomo jaka super laska była. Nienawidzę tych jednośladów a siedzę w nich po uszy. Chyba jestem masochistą :-)
No dobra, jaki kask? Wiem, że bez kasku to nie można. Nawet jak plażowicze na moto jadą w t-shircie, klapeczkach i krótkich spodenkach to łeb okuty jest zawsze więc bez kasku ani rusz. Tylko jaki? Byle nie "orzeszek" :-)
Jakie są? O kurka! To tyle rodzajów? Który wybrać? Każdy z nich ma swoje zady i walety, trudno się zdecydować. Pewnie i tak nie ma sensu podejmować za szybko ostatecznej decyzji bo w trakcie używania wyjdzie jaki będzie najlepiej pasował a na pewno będzie trzeba spróbować kilku różnych zanim się znajdzie ulubiony. Teraz, której firmy? Która jest wystarczająco renomowana ale nie za droga?
Ok, ok, jak już będę (jeśli będę) na maksa zamotofiurdzony to docelowo kupię jakiś bardzo dobry kask ale na razie na początku to nie ma co pakować się w jakiegoś drogacza bo jak mi nie będzie pasował to pieniądze pójdą w buraki.
Więc w miarę dobry, jakiejś niezłej firmy ale nie za drogi. I jeszcze dodatkowe wyposażenie żeby miał - antyfogi, pinlocki czy inne cuda wianki. Ja w okularach będę na razie jeździł więc fajnie było by mieć blendę.
Ech... ciężki wybór bo modeli mnóstwo, firm jeszcze więcej a i kolor kasku też nie jest bez znaczenia :-)
Od kasku zacznę bo bez niego chyba ciężko będzie udowodnić na salonowych jazdach próbnych, że ja motocyklista jestem a nie szczypiorkowaty żółtodziób :-)
"Drogi Panie, chciałbym się umówić na jazdę próbną tym motocyklem co to stoi u was za 30 tysiaczkow ale może macie kask pożyczyć bo ja nie mam własnego" - ;-)
I tak se czytam i czytam te recenzje i różne testy i dochodzę do wniosku, że na kasku się jednak nie skończy, niestety. Będę musiał kupić jeszcze spodnie, kurtkę, buty i rękawiczki - w mordę jeża! Przeca na to wszystko będzie trzeba wydać kupę kasy :-( I jak tu uzbierać na moto jak na samą "zbroję" trzeba tyle wydać :-( Ech...
To jakieś chore jest to jeżdzenie motocyklem, że trzeba się zakuwać w zbroję do jazdy - dużo fajniej jest jednak w samochodzie - wsiadasz i jedziesz. Żadnych kasków, butow, rękawiczek, spodni, kurtek i innych ochraniaczy zakładać nie trzeba :-) To kiszka jest z tym specjalnym ubieraniem się ale skoro trzeba to trzeba. Wiadomo - chodzi o bezpieczeństwo i własne zdrowie. Tutaj nie ma fafnastu poduszek, miejsc do zgniatania, wgniatania i ubijania oraz innych zabezpieczeń. Czym lepiej uzbroję siebie tym bezpieczniej w razie przypadku - choć na pewno ani nie będzie przyjemniej ani wygodniej. Ech... dawne czasy na motorowerku kiedy to wiatr we włosach i pełna swoboda minęły bezpowrotnie... Nic to, trzeba przeboleć. Dobiorę sobie coś firmowego, w miarę mało krępującego a dedykowanego motocyklistom co by chociaż pozory bezpieczeństwa zachować :-)
Właściwie to powinieniem zastanowić się najpierw nad maszyną. No i w międzyczasie zastanawiam się i zastanawiam i jeszcze do końca nie wiem. Decyzji nie podjąłem. Na razie nastawiam się na korzystanie z okazji aby pojeździć gdzie się da i jak się da na wszelkich testach i jazdach próbnych :-) Do tego jednak muszę najpierw się nieco "uzbroić"... w kask przynajmniej... to nawet i skuter będzie wchodził w rachubę w ostateczności :-)
Marzy mi się moto jakieś nie za duże, najchętniej golec (nie cros, nie chop i nie ścig), w miarę spokojne, z maksymalnymi punktami mocy i momentu przy w miarę niskich obrotach (nie lubię tego hałasowania silnikiem). Jakieś nie za duże i nie za ciężkie. W miarę młode, ładne i wygodne. W miarę nowoczesne, koniecznie czterosuw, wolałbym wodą chłodzone ale nie będę się upierał.
Fajna była by jakaś 250-ka ale wybór w tym zakresie pojemności jest koszmarnie mizerny zarówno wśród nowych jak i używanych.
Niby z braku funduszy mógłbym się skusić na jakieś starsze moto w stylu MZ-tki ale jakoś tak chyba wolałbym dłużej zbierać żeby kupić jakiegoś japończyka :-)
Odpuszczę sobie na razie mój pierwotny pomysł na nowe moto. Pewnie bym uzbierał ale wolę się najpier pouczyć na czymś czego mi w razie czego mniej będzie szkoda jak kuku mu zrobię choć będę się starał żeby nie :-)
Reasumując - jakiś taki generalnie mało zdecydowany jestem choć raczej na pewno pierwszy będzie kask. Motocykla raczej na pewno w tym sezonie już nie kupię choć nigdy nie wiadomo co mi strzeli do łba.
A wogóle to już zupełnie nie wiem czy ja dalej nienawidzę czy jednak zaczynam już trochę lubić :-)
Komentarze : 9
Mam bardzo podobne dylematy odnośnie stroju i wyposażenia. Na razie zrobiłem pierwszy krok - rękawiczki :P
Kask jest w następnej kolejności bo niby jest szkoleniowy ale to tak trochę jakby czyiś butów używać. Niby się da ale jakieś takie niefajne uczucie.
Choć jak już siądę na maszynkę to o kasku zapominam (w sensie, że mam go na łbie) a koncentruje się na całej reszcie.
Hej, tak od siebie dodam, abyś nie żałował pieniędzy na dobry kask i ubranie. Podziękujesz sobie tej decyzji kiedy wsiądziesz już na motocykl (obojętnie jakiej bedzie pojemności). Z własnego doświadczenia powiem, ze moj pierwszy osprzęt był kupowany na szybko, po taniości i bez osoby, która mogła by mi doradzić. Po kilku jazdach, okazało się, że była to kasa wyrzucona w błoto. Żadna to przyjemność z jazdy, kiedy coś Ci przewiewa, paruje, przemięka, itd. Nie mówiąc o poczuciu bezpieczeństwa. Zainwestuj w dobrej jakości ciuchy i przede wszystkim kask (tu nie ma kompromisów, każdą oszczędność bardzo odczujesz). O ile nie chcesz płacić dwa razy, kup dobre rzeczy zanim kupisz motocykl.
Kryzys - ciuchy i kask ostatnie?! Co to za głupoty?
Najpierw kup kask, kurtkę, rękawiczki i buty (a najlepiej również od razu spodnie, lub przynajmniej ochraniacze na piszczele i kolana). A dopiero potem zastanów się, na jaki motocykl cię stać! :)
A co do kasku - to ma być wygodny i bezpieczny - jeśli jest za głośny, to do dyspozycji mamy zatyczki ;)
pozdrawiam i na pierwsze moto polecam jakąś 500tkę
Dzięki wszystkim za komentarze i rady :-) Na szczęście decyzję już jakiś czas temu podjąłem (o czym piszę w sekcji "Moje motocykle" :-) A teraz do "Kryzys'a" - Ty to jesteś klient specjalny i dlatego zostałeś potraktowany specjalnie - typowy klient nie leci świeżo zaraz po kursie na kat. A i nie kupuje na swoje pierwsze moto VFR'ki ;-) A na poważnie to pierwsze trzy punkty mam za sobą a co do 4 to kupno kasku i podstawowych ciuchów najpierw, pozwoli mi korzystać bez problemu z "dni otwartych" i "darmowych jazd próbnych" żeby móc popróbować różne maszyny zanim i tak kupię to co chcę kupić na pierwsze moto :-)
Cześć, z motocyklem jak z samochodem wybór moim zdaniem należy zacząć od ustalenia:
1) kwoty przeznaczonej na zakup;
2) typu motonoga - naked czy inne tam;
3) marki - najlepiej żeby blisko był serwis - chyba że ktoś jest złotą rączką;
4) ciuchy i duperele ostatnie - a co do kasków to ma być - wygodny i cichy :) (jak kupowałem moją VFR to dostałem to wszystko od dealera w prezencie jak "wyprawkę")
500tki- hoda cbf albo suzui gs 500
Jak 250 to hornecik. Jednak znaleźć go nawet poza Polską graniczy z cudem.
wpadaj na strone supermoto.pl , nie wiem czy wiesz jakie to motocykle supermoto , ale moze je polubisz jak wielu ,dla ciebie polecił bym suzuki drz 400 sm własnie supermoto wygodna pozycja zwrotny po miescie ideał nie martw sie nie jest tez za mocny ma ok 40 koni .
Ciekawie sie to czyta z racji tego że przechodze przez to samo, może z drobyni wyjątkami. Jeśli faktycznie masz taki mętlik w głowie jak przedstawiłeś to na blogu - to...
wyluzuj. U mnie prawko przebiega też stresująco, a to z racji instruktora, który postanowił chyba na maxa mnie zlewać - dostaje motor i jeździj człowieku i ucz sie sam. On wsiada z kursantem do samochodu i 2 godziny go nie ma. A ja kręce te 8semki i slalomy. Wracając do tematu - skończ prawko - po tym powinieneś się na tyle pewniej czuć na motorze że sam pomyślisz nad owymi 600tkami.
Zagadaj do kogoś z tego forum, z twego miasta - kto wydaje się życzliwszy i chętniejszy do pomocy, żeby podjechal po ciebie na moto. Niech cie przewiezie, sam potłumaczy itp. Uwierz że wtedy dostaje sie przysłowiowych skrzydeł. Sam kurs - dla mnie osobiscie to kpina - byle zaliczyc egzamin. Naprawde uczysz się jeździć z życzliwymi ludzmi obok ciebie. Więc do dzieła ! głowa do góry.
Jeżeli szukasz jakiejś fajnej 250 to pooglądaj sobie hondę VTR 250 - jest niemal idealna. Ma tylko jedną wadę - to nowość, więc używek nie ma.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (14)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)