Najnowsze komentarze
komandos2011 do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
trochę. tak samo ciagle forum tez ...
No to niech czyta :-) Zapraszam :-)
Marcin z Łodzi do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
Moja żona powinna to przeczytać, t...
tamarixis do: Przebłysk świadomości
Z motocyklami jest tak, że najpier...
Bardzo lubię takie teksty dookolne...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

Moje motocykle


Hmm... długo nie byłem pewien czy powinienem tu coś pisać skoro nigdy nie miałem żadnego motocykla jednak skoro stało się co się stało to... :-)

No, po kolei:

1. Motorower Romet - stareńki (model 50 T-1 lub T-3 albo Ogar 205 - nie pamiętam - dawno było) składak, lekko przerobiony na coś w kształcie choppera :-) No ale motorower to nie motocykl. Za to był całkowicie mój, własny, osobisty, prywatny, zarejestrowany na mnie, i używany tak często jak to było możliwe :-) Oj robiło się na nim wycieczki, robiło, nawet i ponad 100 kilometrowe :-)

2. WFM-ka - uzbierana z części po dwóch stareńkich egzemplarzach należących do mojego stryjka, walających się po na strychu, złożona przy współpracy kuzyna do qpy w garażu, nawet uruchomiona i prawie jeden (albo i dwa) sezon była na chodzie dopóki się wał nie rozsypał :-) Ale na ulicę się nie nadawała za to do jeżdżenia po okolicznych polach jak najbardziej :-) To już był motocykl (no może prawie bo tylko 125 cm3 pojemności miał a przecież "poniżej lytra to...") - chociaż nie dopuszczony do ruchu, nie zarejestrowany i nie mój :-)

P.S. Jeszcze się gdzieś u kuzyna wala w częściach po kątach i tak mi chodzi po głowie żeby może ją znowu ożywić?

3. W międzyczasie było kilka samochodów (samochód to na pewno nie jednoślad) no i rower - te to jeszcze mniej mają z motocykla mimo iż ten pierwszy ma "moto" a drugi "cycle" :-)

4. Kolejne motocykle z którymi miałem do czynienia to kursowe (prawko kat. A) Suzuki GN 125 (może ze 3 godz. w sumie na nim jeździłem) no i najwięcej to Yamaha YBR 250. Na małym doszkalaniu w sezonie 2010 jeździłem też Hondą VTR250 (bardzo mi przypadła do gustu) i Hondą Rebel 250 - jak najbardziej motocykle (wiem, wiem - "poniżej lytra to...") za to kompletnie nie moje.

5. I wreszcie - 10.2010 - pierwszy własny prawdziwy sprzęt - wymarzona, wyśniona, wypatrzona, własna Honda CB 500N, model z 2000 r., niebieska, na złotych felgach, w całkiem niezłym stanie, używana u niemiaszków przez jednego właściciela.

P.S. Aktualnie w zakresie moich pomysłów na kolejne moto jest nowa (albo niezbyt stara) Honda CBF 600 S a może nawet i Honda CBF 1000 S - koniecznie z ABS. Najchętniej srebrna. Ponieważ jest to obudowana wersja a szkoda by było niszczyć plastiki na ewentualnych glebciach to raczej na pierwsze moto się nie nadaje :-) Pierwsze musi być przeznaczone do nauczenia się panowania nad motocyklem a co za tym idzie może być narażone na różne upadki (wyposażona w gmole CB 500 nada się idealnie) więc szkoda by mi było nowego moto na ewentualne parkingówki. Szlif może się każdemu zdarzyć, nawet najbardziej doświadczonemu motocykliście jednak na etapie bycia początkującym uważam, że rozsądniej (i taniej) jest jeździć czymś co lepiej będzie znosiło błędy wieku dziecięcego niż oplastikowione S-ki :-)
Z drugiej znowu strony kusi mnie coś w stylu Transalpa - zanim jednak zdecyduję to muszę się przejechać takim czymś ;-)

Daję sobie na naukę "cebulaszką" sezon maksymalnie dwa i potem będę się przesiadał już na tzw. docelową maszynę - chyba, że mi przejdzie moje zamotofiurdzenie albo tak się zakocham w cebulowej hondziawce, że nie sprzedam jej nigdy - najwyżej dokupię kolejny sprzęt ;-)

12.11.2012 - Jak to życie weryfikuje wszelkie plany... Ech... Na razie "Niebiaszka" (Honda CB 500N) pozostanie ze mną na dłużej. Za to w planach na następny sezon jest jakieś małe wozidełko w postaci sympatycznego skuterka :-) Nie. Nie dla mnie choć zapewne też od czasu do czasu śmignę :-) Więcej szczegółów tej decyzji wkrótce…