• » RiderBlog
  • » beebas
  • » Miłość czy Nienawiść - sesja "pot i łzy"
Najnowsze komentarze
komandos2011 do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
trochę. tak samo ciagle forum tez ...
No to niech czyta :-) Zapraszam :-)
Marcin z Łodzi do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
Moja żona powinna to przeczytać, t...
tamarixis do: Przebłysk świadomości
Z motocyklami jest tak, że najpier...
Bardzo lubię takie teksty dookolne...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

02.09.2009 10:03

Miłość czy Nienawiść - sesja "pot i łzy"

Czasem wcale nie jest łatwo i przyjemnie - właściwie to u mnie na początku nigdy nie jest.
Kurcze, nie wiem co się dzieje... kolejne godziny na placu a mi się wydaje, że nic nowego się nie uczę... cały czas te podpórki i walka z tą klamotowatą maszyną... A to przecież tylko 250 cm. Kompletnie nie mam pojęcia jak se radzą ci na większych sprzętach? Może jednak ja się do tego nie nadaję... Ech...
A jak mi każą pojechać na miasto? Co ja biedny wtedy zrobię?
Ósemki, ósemki, slalomy, proste, zakręty, biegi, nuda... O! Górka! Fajnie :-) Coś nowego :-) E? Półsprzęgło? Co za...? Acha, trochę tak, trochę tak, obroty, delikatnie, odpuszczamy, lekko gaz i powolutku... Szit! Zgasł! Niech to! Dobra, jeszcze raz... Hamulec, obroty, sprzęgło... gaz... sprzęgło... hamulec... żeby nie zgasł, żeby nie zgasł... Uff, udało się :-) Ha!
Teraz trochę go przegonić, kilka ósemek i jeszcze raz górka! Fajnie! Coś nowego :-) I nawet wychodzi :-) Górka luzik tylko żeby te ósemki jakoś mi jeszcze wychodziły. Niby czasem udaje się pięć pod rząd bez podpórki ale ja bym chciał żeby ZAWSZE wychodziło. A tu coś nie wyjdzie, gibnie mnie i podpóra albo po linii... Jakiś oporny ze mnie egzemplarz.
Dzisiaj trafił mi się inny kask... jakiś taki ciasny... integral... cholerka... inni kursanci zabrali mi mojego bezszczękowca... ostał mi się tylko ten zabudowany garnek, pozostałe były albo za małe albo za duże. Nic to, i różne kaski trzeba wypróbować... to też nauka... może sobie kupić jakiś własny? Niektórzy przychodzą ze swoim... nie, jeszcze nie będę kupował, wezmę kupię a potem zrezygnuję z motorowania albo nie będę mógł zdać egzaminu i zostanę z bezużytecznym kaskiem... bez sensu... do kolekcji go postawię na półkę? Gupota.
Że co? We dwóch na moto? A, ok, ja jako pasażer... dobra... ciekawe co będę musiał robić potem. Coś tam do mnie gada a ja nie bardzo wiem co będzie za chwilę i skupiam się żeby coś zrozumieć z tej jazdy jako plecak.
Dobra. Zamiana miejsc... Że jak? Zwariował? Ja ledwo ogarniam tego ciężarnego sprzęta a on mi się jeszcze pakuje za plecy z tymi swoimi kilkudziesięcioma kilogramami... Ech... kolejna lekcja. W mordę, gibie mi się ten motor na wszystkie strony a on mi jeszcze krzyczy, że jeżdżę jak dupa bo nawet trzeciego biegu nie włączyłem i jak tak będę się ślamazarzył to do konća życia na placu zostanę bo z taką jazdą to na miasto mnie nie wypuści :-(
I jak ja mam włączyć trzeci jak na drugim pędzi ta maszyna jak szalona a za chwilę muszę hamować to po co włączać trzeci, kiedy, co? Że jak? A, silnikiem, ok, ok, kolejna nauka.
Dobra zlazł... muszę teraz trochę szybszą jazdę poćwiczyć bo to wstyd tak jeździć... ale pędzi... dobra jest trzeci... redukcja... hamulec... redukcja... gaz... ok, rozumiem, to jednak się da i na trzecim w miarę, w miarę a i rzeczywiście hamowanie silnikiem całkiem przyjemne jest.
Ech.. Też mi powiedział, nie nadaję się na miasto, phi? No i co z tego, ja przecież nie znoszę tych cholernych motocykli... ja chcę tylko zdać egzamin... co mam robić żeby mi wychodziło tak jak bym chciał? Przestać się cykać? Więcej pazura? Łatwo powiedzieć, ja tu walczę żeby wywrotki i wstydu se nie narobić, ósemki kręcić perfekcyjnie a ten mi tu, że mam "więcej pazura". Całujcie mnie w trąbkę! Poćwiczę więcej... może gdzieś rowerem trochę pokręcę... może załapię w końcu ten punkt równowagi... jakoś...
Uff... jakoś przeżyłem tę kolejną "katorgę" bo te "ćwiczenia" na razie do miłych i sympatycznych nie należą, oj nie!
Pieprzone motocykle! NIENAWIDZĘ ICH! Kochany samochodzik :-)
O! Kolejny motofiurdziaż... co ich tyle na tych drogach się ostatnio porobiło? A może to ze mną się coś porobiło, że łeb mi się obraca na wszystkie strony jak tylko kątem oka i ucha coś jednośladowego dostanie się w mój "rewir". I do tego zawsze przy tej okazji jakieś takie dziwne uczucie w środku... Hmm...

No i co? Niby jeżdżę jak dupa i się nie nadaję a mam jechać na miasto? Dobra, dobra już nic nie mówię, jak mus to mus. Znowu mi wlazł na plecy... gibię się jak pijany... W mordę! Czemu te samochody takie duże? I tak blisko mnie przejeżdzają... czuję się nagi, bezbronny i bezradny a ten mnie jeszcze szturcha i strofuje :-( Więcej gazu! Łapa ze sprzęgła! Puść ten hamulec! Palce razem! Redukcja, dohamuj, redukcja, sprzęgło, redukcja, dohamuj, palce, palce! Nie strzelaj ze sprzęgła! O rzesz ty...! Ja tu życie ratuję, wszyscy mnie chcą rozjechać a ten krzyczy. Przecież nie umiem jeszcze, miesza mi się wszystko, pierwszy raz na mieście to stres jak cholera, może mi się coś pomerdać, nie?
Uff... troszkę mniejszy ruch... kolejny bieg... kolejny... jakoś się jedzie. Co? W prawo? Ok, redukcja, redukcja, dohamuj, redukcja, kurde... Na którym ja teraz jestem biegu? Jedynka czy dwójka...? Jednak jedynka, znowu kolejny opierdziel... :-( Niech to się już skończy, oby dojechać znowu na plac i zapomnieć...
Redukcja, łapa ze sprzęgła! Palce! Ja Ci kurna zwiążę te paluchy razem jak tak będziesz jeździć - przydzwonisz kiedyś w coś i ci klamka paluchy poucina głąbie!
Po co włączasz ten kierunkowskaz, przecież prosto jedziemy! Ale ja przecież zjeżdżam z podporządkowanej to sygnalizuję, że zjeżdżam... Kto cię tego nauczył? Przepisów się nie zna, co? Nie, ja zawsze tak, samochodem jak jeżdżę to zawsze tak robię i jakoś nikt mi nigdy nie zwrócił uwagi, że coś nie tak. Powtórka z przepisów się kłania. A teraz czemu nie włączyłeś kierunkowskazu? Przecież żeśmy skręcali. No przecież jadę po drodze z pierwszeństwem a ona skręcając dalej jest z pierwszeństwem to co, mam włączać kierunkowskaz? A skrzyżowanie było? Było. Zmiana kierunku jazdy była? No była... No to k... Ech ta pierniczona rutyna mnie kiedyś zgubi... to ja tyle lat jeżdżę już samochodem i nie zdaję sobie sprawy, że wykonuję manewry niezgodnie z przepisami... na pewno mi się coś takiego przydarzy na egzaminie i obleję... na pewno.
E ten znowu swoje... krzyczy i krzyczy... dobrze, że już niedaleko plac... Że jak? Pirat drogowy jestem? A co ja złego robię? Tu mi krzyczysz, że jeżdżę jak dupa a teraz, że niby pirat jestem? Tutaj jest czterdzieści? Jak to? Gdzie? Nie widziałem znaku... może i był... zestresowany jestem... nie zauważyłem i tyle, wielkie mi halo :-P
Uff... plac... mówi, że nie było tak źle i żebym sobie jeszcze trochę pokręcił... ósemka, podpórka, jeszcze raz. Ósemka, podpórka, nie! Pierniczę! Mam dosyć na dzisiaj! Kończę przed czasem. Ja już nie chcę jeździć na motocyklu :-( Mam wszystkiego dość! Wszystko mnie boli, leje się ze mnie, jeżdżę jak dupa, nie nadaję się do tego. W mordę! Już mi się odechciało :-( Dobrze, że następna jazda za tydzień... może mi przejdzie do tego czasu...
NIENAWIDZĘ MOTOCYKLI! Buu...
Jak to fajnie, że wracam ukochaną furką to mi się od razu humor poprawi :-)
O! Motocykl z tyłu! Nie, skuter, ale to też jednoślad, szacunek się należy, trochę zjadę na bok to się zmieści i łatwiej mnie wyminie... fajnie poszedł... O! Następny! Hondziawka? Nie, Suzi ale też ładny :-) Śmig, śmig i pojechał... Ech... czemu mi się tak micha cieszy na każdy jednoślad i łeb obraca jak szalony kiedy tylko coś przypominającego moto mnie mija albo stoi gdziś w zasięgu? Przecież ja nie znoszę tych motocykli... Jakiś pokręcony jestem chyba... Jeszcze tylko troche polatam po necie i motostronkach... idealne na spokojny sen... tak co by koszmarów nie mieć :-)
Komentarze : 5
2010-09-02 10:45:30 morham

Ożżż mada faka ;) Dużo siebie tu widzę :P

2009-09-04 20:41:08 nika

Och, wspomnienia... i prawie jakbym o sobie czytała, jak ja placu nienawidziłam, tych ósemek...
Z teorią się zgadzam. Po 15 latach jazdy przydało się trochę wiedzę uaktualnić/odświeżyć.
Super tekst, czekam na więcej :)

2009-09-02 13:35:18 cyfra87

wiedział :))

2009-09-02 11:13:13 beebas

Oj rzebyś wiedział (wiedziała?) :-) Teoria bardzo mi się przydała i to po kilkunastu latach za kierownicą puszek :-) Praktyka na ulicy zresztą też. Nawet nie sądziłem ile nie wiem - rutyna niestety zabija wiedzę, uważność a czasem nawet i zdrowy rozsądek :-)

2009-09-02 10:56:14 cyfra87

tak sobie czytam i czytam Twoje teksty (świetne są)... i boje się ze z moja jazdą na moto będzie podobnie:) ale do tego jeszcze trochę- obecnie teoria-przydatna jak cholera po kilku latach w puszce(!!)
pozdrawiam i życzę perfekcyjnych ósemek ZAWSZE (sobie w przyszłości też:))

  • Dodaj komentarz