Najnowsze komentarze
komandos2011 do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
trochę. tak samo ciagle forum tez ...
No to niech czyta :-) Zapraszam :-)
Marcin z Łodzi do: Wpadłem w nałóg, pomocy!
Moja żona powinna to przeczytać, t...
tamarixis do: Przebłysk świadomości
Z motocyklami jest tak, że najpier...
Bardzo lubię takie teksty dookolne...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

13.01.2010 16:51

Zimowo-motorowo

Takie tam, zimowe pogaduszki, żeby nie było, iż o motocyklach zapomniałem :-)
Nie będzie o kończącym czy zaczynającym się roku - bo z jednym to było minęło (miał lepsze i gorsze chwile) a z drugim to i tak nie wiadomo co :-)
Nie będzie też o narzekaniu jak to niedobrze zimą bez motocykla i kiedy wreszczie wiosna lub chociaż jakieś takie dni żeby się dało pojeździć.
Nie będzie też komentarza do tego co się ostatnio działo na riderblogach i jak to się stało, że najbardziej negatywnie komentowany i najniżej oceniany blog zdetronizował królową (czyli Żmijkę) i wylądował na 1-szym miejscu jako "najlepszy blog miesiąca" w TOP10Blogi :-)
Nie.
Będzie za to o moich zimowo-motocyklowych rozterkach i przemyśleniach (a co!) - i znowu trochę długo ale za to nieco na temat :-)

Jak pewnie pamiętacie (a może i nie) ja zimą zapominam o motocykalch i ogólnie pojętych dwóch kółkach i zaczynam myślenie (wraz z realizacją) o dwóch deskach - znaczy o nartach :-)
Rozterkę miałem taką, że w którymś momencie zastanawiałem się, czy moja krótka przygoda (od 05.2009) z najnowszą miłością do zmotoryzowanych dwóch kółek minęła razem z pierwszymi poważnymi opadami śniegu (poważne opady to takie po których da się nartkować) i była tylko przelotnym romansem.
Bo motocykle z ulic praktycznie zniknęły, bo nie tęskiłem za nimi już tak mocno, bo mniej się udzielałem na blogu i grupach, bo z różnych powodów szybka realizacja planów zamieniła się w niepewną i daleką przyszłość, bo nastąpiło "zmęczenie materiału" i wogóle bo.
Niby drobne epizody w postaci wielkiego współczucia dla mijających mnie, zziębniętych dostawców chińskiego żarcia usiłujących na swoich skuterkach przebić się przez zaśnieżone i roklapciane ulice, próbujących wjechać na zasypane śniegiem i kompletnie nieoczyszczone chodniki (o parkingach nie wspominając) w celu postawienia gdzieś choć na krótką chwilę swoich biednych wołków roboczych, dawały mi drobną nadzieję (ta podobno umiera ostatnia), że jeszcze czuję lekką miętę do zmotoryzowanych dwukółek i braci z nich korzystającej.
Kilka razy współczucie zamieniało się w podziw i niedowierzanie kiedy mijali mnie "hardcore'owcy" na swoich normalnych motocyklach twardo nie dający się warunkom dookólnym i śmigający do pracy/szkoły/gdziekolwiek pokazując zimie, że mają ją gdzieś... tam... w poważaniu :-)
Ale to wszystko były drobiazgi - taki oddech przeszłości - tak mi się zdawało.
Jednak wyjazd na narty zmienił wszystko - no może prawie - w każdym razie miłość do jednośladów powróciła z mocą i to wbrew pozorom nie dzięki dwóm ale czterem kółkom (nie, nie, wcale nie chodzi o "puszkę").

Tutaj mała dygresja bo na prezent choinkowy dostałem przepiękny, kolorowy, ślicznie ilustrowany album autorstwa Alan'a Dowds'a "Supermotocykle. Uliczne ścigacze: Design i Technologia". No coś pięknego taki prezent dla motocyklowego szaleńca - no i jak tu się leczyć z nałogu ;-)
Jednak z rozsądku nie wziąłem go na wyjazd bo bym chyba nic innego nie robił tylko siedział, czytał, marzył i wogóle - a narty by stały samotnie w kącie zdradzone i zrozpaczone :-)

Więc wracając do wyjazdu na narty i związanego z nim "powrotu do miłości" - pojechałem sobie jak co roku na tzw. Sylwestra czyli okres od końca Świąt Bożego Narodzenia (zwanych czasem Choinką) do Nowego Roku, na Słowację do uroczej miejscowości o nazwie Donovaly.
O urokach tego miejsca i wyższości tegoż nad innymi miejscami w jakich byłem nie będę się tutaj rozpisywał, podsumowując muszę powiedzieć, że śniegu (w porównaniu do zeszłego roku) nie było zbyt wiele, choć Ci którzy chcieli pojeździć na nartach/deskach/czymkolwiek, pojeździli i mieli go wystarczająco dużo i można było spokojnie poszaleć ("spokojne szaleństwo" - ach ta polska języka - dziwna jakaś taka).
Jak się pewnie można domyśleć skoro zima i śnieg i coś związane z motocyklami to na pewno będzie o skuterach śnieżnych :-)
No i niby powinno być, bo w zeszłym roku były jednym ze standardowych środkow transportu zarówno dla obsługi wyciągów jak też i co bogatszych właścicieli okolicznych domostw.
Tak więc widok tychże by mnie wcale nie zdziwił, natomiast w tym roku nowością w miejscowości Donovaly było to, że zaroiło się od... quadów! Tak, zwykłych, normalnych, quadów - nie na żadnych płozach, gąsienicach (choć kilka takich też było) tylko na normalnych czterech oponach (może były i zimowe ale ja tam się nie znam - wyglądały normalnie). Te przesympatyczne czterokółki traktowane były zarówno jako normalny środek transportu, np.: do podjechania do sklepu czy bezpośrednio pod wyciąg jak też i jako obsługa wyciągów oraz rozrywka dla mniejszych i większych dzieci.
Roześmiane pyszczki wożonych wte i wewte (nie wiem czy dobrze napisałem ale słownik PWN dopuszcza taką formę) dzieciaków (małych, średnich i całkiem dużych) wywarły na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenia i niezapomniane obrazy we wspomnieniach z wyjazdu :-)
A kurcze kryzys na Słowacji jest, i widać go na każdym kroku, bo na co drugim pensjonacie, ośrodku, domu czy czymś związanym z obsługa turystów wisi informacja "na predaj" znaczy na sprzedaż albo jest zamknięte i pewnie wkrótce zawiśnie takowa "reklama".
Jednak z drugiej strony taki quad to przecież jest bardzo rozsądne i oszczędne rozwiązanie transportowe w takim miejscu jak Donovaly. Bo przecież skuterem śnieżnym to tylko jak śnieg i tam gdzie śnieg, z którym to ostatnimi czasy bywa różnie i najczęściej jak pada to nie tam gdzie trzeba i nie wtedy kiedy trzeba a jak nie pada to tylko jeśli mróz pozwoli oraz dzięki armartkom znajduje się wyłacznie na stoku. A quadem to nie dość, że można cały rok jeździć bo on i na suchym, i na mokrym, i na błotnym, i na oblodzonym, i na zaśnieżonym sobie poradzi to jeszcze mniej kosztuje, mniej pali, mniej miejsca zajmuje a z pasażerem i pewną ilością bagażu daje sobie doskonale radę - nie każdego stać na porządną terenówkę a i tak obłożenie w puszkach jest 1,1 osoby więc najczęściej albo samemu albo z jednym pasażerem się podróżuje :-)
Więc jak zobaczyłem, usłyszałem i poczułem to zdałem sobie sprawę jak doskonałym i uniwersalnym pojazdem jest taki quad i moje serce ponownie zmiękło, no i znowu zakochałem się w motocyklach, choć zdaję sobie sprawę, że quad i motocykl to nie do końca ta sama bajka - a jednak.
Bo w zeszłym roku jak śniegu w Donovaly'ch było wszędzie pełno to skuterami śnieżnymi dało się jeździć wszędzie, zaprzęgami psimi dało się jeździć wszędzie, na nartach można było na wszystkich wyciągach i stokach a quadów jakoś nie pamiętam to w tym roku, kiedy śnieg był głównie na trasach narciarskich (nie wszędzie armatki dały radę) to skutery śnieżne po lekko przypruszonej łące radziły sobie średnio, psie zaprzęgi wogóle nie wyjechały a quady śmigały bezproblemowo wszędzie - aż miło było popatrzeć :-)
Faktem jest, że jak później dosypało śniegu to i skutery chętniej śmigały i psie zaprzęgi wyjechały za to quady dalej sobie doskonale radziły, więc i tak wyszło na to, że dobry quad jest debeściak i nic mu nie podskoczy, każde warunki są dla niego dobre i w każdych sobie radzi doskonale.
Oczywiście jeśli zachowuję się odrobinę rozsądku i kierowca zna się na rzeczy bo jak się za bardzo szaleje i umiejętności są marne to wszędzie i wszystkim można się zakopać :-)
Vide ostatnie wjazdy i wyjazdy z miejskich parkingów, których nie ma kto odśnieźyć, oblodzonych i zaśnieżonych drogach lokalnych, gdzie bez umiejętności, wiedzy, doświadczenia, odpowiednich opon a nawet i czasem łancuchów po prostu albo się zostawia samochód do wiosny albo się zakopuje i liczy na pomoc sąsiadow (oj, popchało się trochę tych "fachowych kierowców", popchało, a poza tym samemu się już trochę w różnych warunkach jeździło więc wiem, że po śniegu i lodzie to trzeba umieć).
Jednak nawet w takich zakopanych warunkach (może nie na parkingu a w terenie) mała wyciągarka w quadzie potrafi sobie z problemem doskonale poradzić :-)

Podsumowując całość - dzięki zaobserwowanej i sprawdzonej w terenie uniwersalności quadów moja miłość do motocykli nabrała nowych rumieńców.
Coraz częściej myślę o tym, że jak już nieco oswoję się z ujeżdżaniem motocykla normalnego, jednośladowego, dwukołowego to chętnie spróbuję jazdy w terenie na jakimś cross'ie, enduro czy supermoto a w między czasie może uda się gdzieś, jakoś, coś pokminić w terenie quadem :-)
Normalnie zazdrość mnie brała jak widziałem gości podjeżdżających właściwie pod sam stok swoimi uniwersalnymi czterokółkami, ściagających z paki jedną albo dwie deski, i bez brnięcia przez zaspy od parkingu pod wyciąg od razu mogli śmigać :-)
Narazie to były pojedyńcze przypadki i często po prostu obsługa wyciągów ale są takie parkingi gdzie samochodem się nie da podjechać bo zasypane albo oblodzone a quadem zawsze można dostać się bliżej.

Na zakończenie kilka zdjęć zrobionych komórką bo przecież trzeba być "rozsądnym" i jak się idzie jeździć na narty to się nie bierze porządnego aparatu bo albo zdjęcia albo jazda :-)
Więc jakość jest taka sobie i bardziej poglądowo i jako dowód, że quad nawet zimą jest debeściak i basta :-)
Komentarze : 4
2010-11-10 13:30:22 beebas

Spoko. Niech się skończy co ma się skończyć i na pewno skrobnę cosik ;-) Cierpliwości :-D

2010-11-10 07:41:12 morham

Beebas - poczuj, że się chłopie zmotywowany i podziel się historią swojej Cebulki :P Jakieś wrażenia, itp, itd...

2010-10-30 17:40:47 sha2502

co do pasa nerkowego mam ;) ale to zdjęcie akurat było robione tylko na podwórku ;)

2010-03-09 22:21:00 Juno

Powiem, że "coś" widać. Zależy jak się ustawi i jak się ręce na manetkach trzyma :D W Simie też miałem podobnej wielkości lustra i również dawały radę. Wszystko zależy od ustawienia ;)

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Zimowo-motorowo
[zdjęć: 5]

Tagi

egzamin (2), Honda CB500 (4), jazdy (2), Motomikołajki (16), nauka (1), początki (1), Quady (7), zima (7)

Kategorie